I tak sobie siedzie i marzę.
Bukiety pełne polnych kwiatów w starym kuble!
Wesele w starej stodole, pełnej pachnącego siana... rarytas dla miejskich mieszczuchów pod warunkiem, że nie są alergikami.
Lub stoliki na zewnątrz dla alergików właśnie.....
Nakrycia
na stół i karteczki z imionami, żeby rozdzielić zwaśnione rodziny...
wiecie jak to bywało kiedyś na wsiach...... walki na sztachety, bitwy o
dziewczyny do tańca itd Niestety znam to tylko z opowieści taty :)
Plan
"gry", żeby nic nikomu nie umknęło... wieś wciąga a glinianki
niedaleko, romantyczna atmosfera, natura woła....... znowu wieś się
powiekszy :)
Miejsca honorowe, czyli wszytkie przystrojone polnymi kwiatami.
Ołtarzyk
sklecony na prędce z brzozowych witek. Zdjęcie powinno być zrobione w
nocy. Girlandy lampek, może jakiś robaczek świętojański dupką by
zaświecił... romantycznie nieprawdaż?
Nie wiem co to jest, ale wygląda jak koperta z kluczykiem do tajemniczego ogrodu. I kolory ładne. Wklejam!
Przystawki, pal licho!, nowojorskie, bo uwielbiam jeść pyszne rzeczy!
Taki bylby mój ślub, gdybym miała możliwości przeżyć go jeszcze raz. A że nie mam i mieć nie będę, to zostało mi tylko pomarzyć :) Pamiętajcie wieś koło Małkini, może mojej córce się poszcześci!!!!
PS. Mój prawdziwy ślub odbył sie w listopadzie 2006 roku w Las Vegas z akompaniamentem Elvisa Presleya na żywo. To dopiero był ubaw!!!! Ale to cała ja, normalna wariatka :))))
Photos: All Marthastewart.com
No comments:
Post a Comment